niedziela, 22 czerwca 2014

ROZDZIAŁ TRZECI: "To dopiero początek, a ja już się zastanawiam czy dam radę brnąć w to dalej."

        - Czy możesz mi wytłumaczyć co to jest? - spytała Molly, rzucając gazetę na stół.
        Miły początek dnia, nie ma co.
        Była godzina dziesiąta, kiedy postanowiłam zwlec się z łóżka i zaparzyć sobie kupek mojego ulubionego czarnego napoju. Jednak od razu po wejściu do kuchni, spotkałam się z dziwnym zachowaniem koleżanki, które mimo wszystko doskonale rozumiałam. Spodziewałam się tego, co nastąpi dzisiaj. Cały świat miał się dowiedzieć...
        Spojrzałam na gazetę. Jak się domyślałam, był to jeden z tych plotkarskich szmatławców.  Głośno westchnęłam i usiadłam obok Ward. Spojrzałam na pierwszą stronę, na której zauważyłam napis:
 "NOWA DZIEWCZYNA LOUISA TOMLINSONA!
więcej na stronie 9"
        Od razu przerzuciłam kilka kartek, aż w końcu znalazłam artykuł:
        "Mamy złą wiadomość dla fanek Louis Tomlinsona, członka One Direction. Przypomnijmy, że podejrzewano go o związek z kolegą z zespołu, Harry'm Stylsem. Jednak niedawno dwudziestodwulatek wstawił na swojego Twittera zdjęcie z pewną dziewczyną:



                                                                                     Z moją kochaną Annie. 
                                                                                           #loveyouhoney


Tego samego dnia, nasi fotoreporterzy przyłapali Tomlisona na romantycznym spacerze z ukochaną. Para trzymała się za ręce, przytulała, rozmawiała. Kim jest Annie? Mamy nadzieję, że już niedługo dowiemy się więcej od samych zainteresowanych!
Na temat nowego związku Louisa można wypowiadać się na stronie www.nazwagazety.com."



- Molly... - odezwałam się po, jak mi się wydaje, kilku minutach ciszy.
- Annie, czemu mi nie powiedziałaś, że się spotykasz z Louisem Tomlinsonem?! Że w ogóle z kimś się spotykasz! Nawet nie wiedziałam, że go znasz!
- To wszystko działo się tak szybko, minęło zaledwie kilka tygodni! Chcieliśmy na razie utrzymywać nasz związek w tajemnicy, to się udawało, kiedy mieszkałam w Clayton.
- To dlatego przyjechałaś do Londynu? Zrobiłaś to dla niego?
- Nie do końca. Głównie przyjechałam tu dla pracy. 
- Po co Ci praca, jeśli chodzisz z chłopakiem, który z pewnością 150 tysięcy nosi w portfelu.
- Molly, nie jestem z nim dla pieniędzy...
- Przecież wiem! Znam Cię. Wiem, że nie zrobiłabyś czegoś takiego. - Zdziwiłabyś się, gdybyś tylko znała prawdę... - No? To jaki on jest? - spytała całkiem innym tonem. Na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech, zresztą cała była podekscytowana.
- Louis? On jest...- no właśnie. Co ja mogę powiedzieć o chłopaku, którego znam od wczoraj? - Jest miły, kochany i taki opiekuńczy. 
- No i nieziemsko przystojny!
- To nie jest najważniejsze!
- No wiem, ale przyznaj, że to też odegrało jakąś rolę. Jak się poznaliście?
- Przypadkiem. Był akurat w Manchesterze, kiedy mieli przerwę w koncertach. Wpadliśmy na siebie w parku i tak jakoś się zaczęło.
- A poznałaś już resztę chłopaków? - chyba nie wspominałam, że Molly jest ogromną fanką One Direction? Mój błąd.
- Tak, poznałam ich wczoraj. Są bardzo mili, wiesz, zachowują się jak normalni faceci, a nie jak jakieś zapatrzone w siebie gwiazdeczki. 
- Mam nadzieję, że też ich kiedyś poznam! No i, że przyprowadzisz do nas Louisa!
- Oczywiście. Obiecuję, że poznasz ich już niedługo. - uśmiechnęłam się do koleżanki i zajęłam się zaparzeniem kawy. Jednak przerwał mi dźwięk mojej komórki. Na ekranie zobaczyłam zdjęcie mamy, więc domyśliłam się o co chodzi. Już drugiej osobie musiałam tłumaczyć co i jak...Na moje szczęście, mama wszystko zrozumiała i nawet ucieszyła się, że jestem szczęśliwa. Nie powiedziałam jej o pieniądzach, to chyba trochę za wcześnie. Operacja i tak najszybciej odbędzie się za dwa miesiące.
       Po zakończonym śniadaniu poszłam się wykąpać i przebrać w jakieś luźniejsze ciuchy. Kiedy byłam gotowa, razem z Molly usiadłyśmy przed telewizorem i zaczęłyśmy szukać jakiegoś ciekawego filmu. Przerwał nam dzwonek mojej komórki, a na ekranie zobaczyłam napis: "Louis".
-  Cześć, Louis. - odezwałam się i spojrzałam znacząco na koleżankę.
- Witaj, kochanie. Widziałaś nasze zdjęcie w gazecie?
- Widziałam. Nie wiem czy płakać czy skakać ze szczęścia.
- Oczywiście, że to drugie. Od teraz jesteś sławna.
- Jupi. - powiedziałam bez jakiegokolwiek entuzjazmu. - Twoje fanki mnie zjedzą.
- One będą się cieszyć z mojego szczęścia. Są najlepszymi fankami na świecie. A tak zmieniając temat, to masz jakieś plany na wieczór?
- Ymm, w sumie to nie.
- A więc idziemy do klubu!
- A mogę zabrać przyjaciółkę?
- Tak, jasne! Ona wie, że...?
- Nie.
- Uf, już się przestraszyłem. To przyjedziemy po was o 20, ok?
- Tak, pasuje.
- To wyślij mi w sms dokładny adres i do zobaczenia!
- Pa! - odkrzyknęłam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Spojrzałam na Molly, która przyglądała mi się z zaciekawieniem. - Co powiesz na imprezę z One Direction? - spytałam, jednak w odpowiedzi usłyszałam tylko pisk blondynki.
- Ale... - odezwała się po kilku minutach, kiedy to już się uspokoiła. - Co ja na siebie włożę? Jak mam się uczesać?
- Molly, znając ciebie, to masz szafę pełną ubrań, więc bez problemu coś dla ciebie znajdziemy. A po drugie, to dobrze wiesz, że najlepiej wyglądasz w rozpuszczonych, lekko pofalowanych włosach, więc ten problem też mamy już z głowy.
- Nie wiem jak możesz być aż tak spokojna w takiej sytuacji. Nie kręci cię to, że idziesz na imprezę z najpopularniejszym zespołem na świecie? Zresztą, co ja gadam. Ty chodzisz z największym ciachem, o którym marzy ponad milion dziewczyn na tym świecie! Nie wierzę, że już za kilka godzin ich poznam! - Molly wciąż krzyczała, panikowała, skakała ze szczęścia i tak w kółko.
        Kiedy się w końcu uspokoiła, doszłyśmy do wniosku, że jednak musimy się wybrać na jakieś zakupy. Po około trzech godzinach nieustannego chodzenia po sklepach, zmęczone usiadłyśmy w Starbucksie.
- Te buty to chyba mój najlepszy zakup w tym roku. - odezwała się Molly biorąc łyk jej ulubionej kawy. Zaśmiałam się, kiedy zauważyłam białą piankę nad jej ustami. Blondynka szybko domyśliła się o co chodzi i przetarła serwetką dolną część twarzy. - Takie chwile trzeba uwiecznić. - dodała po dłuższej chwili i wyjęła swojego iPhone'a. Przybliżyłam się do przyjaciółki i razem uśmiechnęłyśmy się w stronę aparatu. Kilka minut później zdjęcie zostało wrzucone na Twittera i Instagrama.



Zmęczone po udanych zakupach xx

        Do domu wróciłyśmy około godziny 18 i od razu rozpoczęłyśmy przygotowania. Po krótkiej kąpieli wysuszyłam włosy, które następnie lekko pofalowałam. Molly zrobiła to samo. Nie przepadałam za ostrym makijażem, dlatego na twarz nałożyłam najpierw krem, potem niewielką ilość podkładu, oczy pomalowałam czarnym tuszem, a na ustach pojawił się błyszczyk. Ward postawiła na ostrzejszy wygląd, gdyż użyła czarnej kredki do oczu a na powiekach namalowała kreski eyelinerem. Zadowolone z siebie podeszłyśmy do toreb z zakupami i wyjęłyśmy z nich wcześniej kupione ubrania.
        - Te buty są cudowne. - stwierdziłam po raz kolejny, kiedy zobaczyłam gotową przyjaciółkę. Wyglądała na prawdę świetnie w czarnej, skórzanej spódniczce i kwiecistej bralecie. Na to założyła czarną kurtkę i przepiękne, różowe obcasy. 
- Za to Louis padnie z wrażenia jak ciebie zobaczy! - odpowiedziała. Przyjrzałam się sobie w lustrze, ale nie widziałam nic nadzwyczajnego. Od zawsze miałam niską samoocenę. Nie uważałam, że jestem jakoś strasznie brzydka, ani nadzwyczajnie piękna. Stwierdziłabym, że raczej przeciętna. Na wieczór wybrałam czarno-kremową sukienkę i szpilki w tych samych kolorach. Lubiłam taki styl. Najprostszy, nie wyróżniający się.
        Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Kiedy spojrzałam na zegarek, zauważyłam, że wybiła właśnie 20. Tomlinson, jakiś Ty punktualny. 
        Molly zaczęła nerwowo chodzić po pokoju. Przyglądałam jej się z uśmiechem.
- Nie wierzę, że za drzwiami stoi sam Louis Tomlinson. - odezwała się. Jej głos drżał, co można było spokojnie usłyszeć. Nie mam pojęcia, czym się tak bardzo stresowała. - A może i całe One Direction?
- Molly,spokojnie. Oddychaj. - położyłam ręce na ramionach przyjaciółki, a kiedy zauważyłam, że powoli dochodzi do siebie, wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się w stronę drewnianych drzwi, w których po otworzeniu zobaczyłam Louisa i Nialla.
- Cześć. - powiedzieli jednocześnie, na co od razu się zaśmialiśmy. Blondyn podszedł do mnie jako pierwszy i delikatnie mnie przytulił. Ciekawa byłam jak zachowa się brunet. Ten, ku mojemu zaskoczeniu, złożył na moim policzku buziaka, a po chwili w tym samym miejscu pojawiły się różowe plamy, które chłopak najwyraźniej zauważył, bo na jego twarzy zagościł uśmiech. 
- Poznajcie moją przyjaciółkę. - odezwałam się po niezręcznej ciszy i chwyciłam dłoń Ward.
- Molly. - powiedziała blondynka, z wyczuwalnym, wciąż drżącym głosem. Chłopcy również jej się przedstawili, po czym wzięłyśmy swoje torebki i zeszłyśmy na dół. Okazało się, że reszta chłopaków pojechała innym samochodem i mamy spotkać się w klubie.
       Zaskoczyło mnie to, że Molly przez całą drogę świetnie dogadywała się z Niallem, kiedy to ja i Louis milczeliśmy. Brunet, jakby czytając w moich myślach chwycił moją dłoń i uśmiechnął się do mnie.
Na całe szczęście, kilka minut później byliśmy już w klubie. Tam, zapoznałam przyjaciółkę z resztą zespołu, po czym ruszyliśmy do baru. Każdy zamówił sobie drinka i chwilę później tańczyliśmy już na parkiecie.
        Kiedy wróciliśmy do loży, zauważyłam, że nie ma z nami Louisa. Rozejrzałam się po klubie w poszukiwaniu bruneta. W końcu zauważyłam go w rogu sali, był pogrążony w rozmowie z jakąś blondynką. Na twarzy Tomlinsona wymalowany był uśmiech, radości również nie ukrywała wspomniana dziewczyna. Najwidoczniej świetnie im się rozmawiało. Westchnęłam i wróciłam do rozmowy z Molly, co chwilę jednak zerkając na mojego "chłopaka". Czy byłam zazdrosna? Nie, w końcu tylko udajemy parę.
        Jakiś czas później, brunet zniknął mi z oczu. Rozejrzałam się dookoła, jednak nigdzie go nie zauważyłam, tak samo jak i tajemniczej dziewczyny.
        Nawet nie wiem kiedy znalazłam się na parkiecie w objęciach Harry'ego. Nasz taniec zdecydowanie niczego nie przypominał, jednak nie ukrywam, że bawiłam się świetnie.
- Gdzie jest Louis? - spytał, kiedy wróciliśmy do loży, by choć na chwilę odpocząć.
- Nie mam pojęcia. Już od jakiegoś czasu go nie widziałam.
- Nie pilnujesz swojego chłopaka?
- Harry, Louis tak na prawdę nie jest moim chłopakiem.
- No przecież wiem. Ale jakby to wyglądało, gdyby jutro pojawiły się zdjęcia w gazecie z inną dziewczyną? Byłaby niezła afera. Tom by się wkurzył.
- Louis jest dużym chłopczykiem, wie co robi.
- Oj, chyba jeszcze go nie poznałaś zbyt dobrze. Lou czasami zachowuje się gorzej niż pięciolatek. Z nas wszystkich to akurat on jest najmniej dojrzały.
- Bo ty jesteś taki dorosły? - uśmiechnęłam się.
- Nie, po prostu będziesz musiała przyzwyczaić się do tego, że Boo Bear będzie miał czasami swoje humorki, czasami kompletnie nie będziesz rozumiała jego zachowania. - odpowiedział, na co ja skinęłam głową tym samym dając znak, że rozmowa jest zakończona.

        - Annie, Harry! Chodźcie szybko na dwór. Louis ledwo się trzyma na nogach. - próbował przekrzyczeć muzykę Liam, który przerwał nam taniec.
Było już jakoś po 1, jednak w klubie było jeszcze mnóstwo ludzi. Styles chwycił moją dłoń i razem przepychaliśmy się przez tłum, by wydostać się na zewnątrz. Tam byli już wszyscy, nawet Molly. Zauważyłam Tomlinsona, który siedział na schodach z głową pomiędzy nogami. Westchnęłam głośno i usiadłam obok niego, dając pozostałym znak, że się nim zajmę i mogą wracać do klubu. Chwilę później zostaliśmy sami. Cisza piszczała w uszach.
- Annie? - usłyszałam jego głos. Chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Tak, Louis?
- Dziękuję ci, że tu jesteś. Przepraszam, że się upiłem i zostawiłem cię samą.
- Nie byłam sama.
- Wiesz o co mi chodzi.
- Widziałam, że się świetnie bawiłeś.
- Powinienem być z tobą.
- Daj spokój, Louis.
- Chcę żebyś wiedziała, że się cieszę, że to właśnie Ty jesteś moją dziewczyną. - mimo tego, że alkoholem śmierdziało od niego na kilometr, miałam wrażenie, że jest całkiem trzeźwy. Chociaż czy gdyby był świadomy, odważyłby się na takie słowa?
- Ja się cieszę trochę mniej. - odpowiedziałam szeptem, jednak chłopak to usłyszał. Spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Dlaczego?
- Bo okłamuję tak wiele osób...Nawet Molly, mamę.
- Wiem, że to dla Ciebie trudne, ale siedzimy w tym razem, ok? Zakończymy kiedy tylko będziesz chciała.
- To dopiero początek, a ja już się zastanawiam czy dam radę brnąć w to dalej.
- Jesteś twarda, Annie. Pomyśl o Kim. Przecież robisz to dla niej, prawda? Ratujesz jej życie.
- A jeśli stracimy nad tym kontrolę? Albo jeśli...jeśli któreś z nas pozna kogoś? Co wtedy?
- Zakochałaś się w kimś?
- Nie. Ale nie wiesz, czy za jakiś czas nie spotkasz miłości swojego życia. I co?
- Nad tym będziemy się później zastanawiać, ok?  Żyjmy chwilą, Ann. - nawet nie wiem kiedy chwycił mnie za rękę. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że nasze dłonie są splecione.
- Dziękuję Ci. Dużo mi dała ta rozmowa.
- Wiedz, że jeśli kiedykolwiek będziesz chciała pogadać, to jestem zawsze obok. - odpowiedział patrząc w moje oczy. Skinęłam głową i wyjęłam z torebki paczkę papierosów. Wyjęłam jednego i odpaliłam. Zaciągnęłam się dymem, jednak po kilku sekundach fajka zniknęła spomiędzy moich palców, brutalnie została rzucona na ziemię i przydeptana vansem Louisa.
- Moja dziewczyna nie będzie palić.
- Tego nie było w umowie!
- Musiałaś coś przeoczyć. - odpowiedział z cwaniackim uśmieszkiem. Spojrzałam na niego spode łba i prychnęłam.

     



Tak, wiem. Zawaliłam. Rozdział strasznie słaby i nudny. Ale historia musi się powoli rozkręcić, dlatego mam nadzieję, że nie zrezygnujecie z czytania. Czekam na Wasze komentarze. Buziaki!
PYTANIA DO BOHATERÓW/AUTORKI: KLIK
FACEBOOK: KLIK

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :-) bardzo mi się podoba. Ja na pewno bd czytać może nie zawsze komentować ale czytać tak :-D
    Z niecierpliwością czekam na nn.
    Milka

    OdpowiedzUsuń
  2. Jekju ! Kocham Cię ! Kocham to opowiadanie ! Ja chcę więcej ! <3 Czekam na next !! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski!!! Czekam na nn! Nie mogę się juz doczekać <3 <3
    Zaksiążkowana :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku chciałam podziękować za komentarz na moim blogu. Przepraszam, że zaglądam do Ciebie dopiero teraz, ale dopiero od kilku dni mogę odetchnąć (w końcu zaczęły się wakacje) i nadrobić zaległości między innymi w blogosferze :)
    Przyznaję, że od pierwszego rozdziału - a właściwie od obejrzenia zwiastuna - ta historia mnie zaciekawiła. Biedna mała Kim... Nigdy nie potrafiłam zrozumieć, co to za sprawiedliwość, że niewinni ludzie zapadają na straszne choroby, zwłaszcza dzieci, które jeszcze nie poznały, co to życie. Widać, jak Annie zależy na rodzinie, bo niewiele myśląc spakowała się i wyjechała do Londynu, żeby jak najszybciej zdobyć pieniądze na operację siostrzyczki. Cóż, trzeba przyznać, że ta propozycja, która wyszła ze strony Toma była dość... zaskakująca, ale przyznaję bez bicia, że na miejscu głównej bohaterki, nawet nie znając Louisa i reszty zespołu, zgodziłabym się na ten układ. Wiadomo, że to nie jest łatwe zadanie, w końcu polega na oszukiwaniu wszystkich swoich bliskich, dochodzą również do tego konsekwencje związane z zazdrością fanek, ale czasem trzeba się poświęcić dla jakiejś wyższej wartości. Tak właśnie zrobiła Annie, chociaż nie jest jej łatwo. Lou ma taką dwojaką naturę: niby miły i kochany, a z drugiej strony sprawdziło się to, co powiedział o nim Harry. Annie już teraz zastanawia się, czy dobrze zrobiła, aż strach pomyśleć, co będzie za kilka tygodni...
    Bardzo fajny pomysł na opowiadanie i na pewno z chęcią prześledzę, co wydarzy się dalej :) W wolnej chwili zapraszam również do mnie, ponieważ jeszcze dzisiaj ukaże się nowy rozdział: rytm-jego-slow.blogspot.com
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. http://rytm-jego-slow.blogspot.com - gorąco zapraszam na kolejny rozdział, jeśli masz ochotę <3

    OdpowiedzUsuń