Cher Lloyd - Human
- Zgadzam się. - powiedziałam pewnym głosem, kiedy następnego dnia spotkałam się z Tomem. Tym razem przyszedł sam.
Mężczyzna uśmiechnął się w odpowiedzi i podsunął mi pod nos umowę. Czytałam dokładnie każdy punkt, tak, by nie ominąć żadnego haczyka. Spodziewałam się wszystkiego, co było tam zapisane. Między innymi to, że nikt nie może dowiedzieć się prawdy, muszę być na każde zawołanie...bla bla bla. Uśmiechnęłam się do Toma i zapisałam swoje nazwisko w odpowiednim miejscu.
- Pozostała jeszcze sprawa wynagrodzenia. - odezwał się, wyjmując kolejną kartkę, którą również musiałam podpisać. Oczy o mało nie wyszły mi ze źrenic. - To na początek. Powiedzmy, że tyle dostajesz za podpisanie umowy. - dodał. Skinęłam głową i zrobiłam parafkę. - Jeśli chcesz pieniądze jeszcze dzisiaj mogą wpłynąć na Twoje konto.
- Byłabym wdzięczna.
- To ja jestem wdzięczny Tobie. Na prawdę ratujesz sytuację. Nie każdy zgodziłby się na takie coś.
- W normalnej sytuacji też bym się nie zgodziła, ale sytuacja, w której teraz się znajduję po prostu mnie do tego zmusza. Nie mam wyjścia, chociaż tak bardzo nie chcę okłamywać tylu ludzi.
- Rozumiem, że to dla ciebie niefortunna sytuacja. Postaram się żeby jak najszybciej to zakończyć.
- Dziękuję.
- Powinniśmy się zbierać, jeśli chcesz poznać chłopaków.
- Ale jak to? Teraz?
- Tak. Pewnie już na nas czekają. Chodźmy. - powiedział z uśmiechem. Wstałam z drewnianego krzesła i podążyłam za mężczyzną, który okazał się być na prawdę miłym facetem. Nie wiem dlaczego, ale od razu mu zaufałam.
Droga do domu chłopaków minęła mi bardzo szybko. Może dlatego, że wciąż spoglądałam na swoje trzęsące się ręce? Nie ukrywam, że bardzo się denerwowałam, co zauważył Tom, który swoim uśmiechem dodawał mi otuchy.
W końcu znaleźliśmy się pod ogromnymi białymi drzwiami, które Tom otworzył i zaprosił mnie do środka. Moim oczom ukazał się ogromny hol z szerokimi, białymi schodami. Z pomieszczenia po mojej prawej strony usłyszałam męskie głosy. Jak się domyśliłam, należały one do chłopaków. Nie wiedziałam, że mieszkają razem. Razem z Tomem weszliśmy do salonu, który również był utrzymany w jasnych barwach. W rogu zauważyłam nieduży kominek, co sprawiało, że pomieszczenie stawało się bardzo przytulne.
Dopiero kiedy mężczyzna stojący za mną odchrząknął, pięć par oczu zwróciło się w naszą stronę. Wśród nich rozpoznałam Louisa i bodajże Harry'ego, których spotkałam dzień wcześniej.
- Zgodziła się? - odezwał się lokaty.
- Tak, zgodziła. - odpowiedziałam za ich menadżera. W moim głosie można było wyczuć odrobinę irytacji, wynikającej z tego, iż chłopak zachował się tak, jakby mnie tam wcale nie było. Harry prawdopodobnie to zauważył, przez co lekko się do mnie uśmiechnął i uciekł wzrokiem.
- Jestem Liam. - podszedł do mnie wysoki brunet, który podobno nazywany był Daddym Direction. (Odrobiłam zadanie domowe i poczytałam trochę na temat popularnego zespołu, z którym miałam spędzać coraz więcej czasu). - A to Niall, Louis, Harry i Zayn. - dodał i po kolei wskazywał na chłopaków.
- Miło mi poznać. Jestem Annie.
- Będziesz udawać dziewczynę Louisa? To szaleństwo! - odezwał się blondyn, sięgając po kanapkę. Od razu wiedziałam, że to ten, który jest wiecznie głodny. Serio? Wcale tego po nim nie widać.
- Powiedzmy, że pewne sprawy ułożyły się tak, że nie mam innego wyjścia. I też uważam, że to szaleństwo.
- Kochanie... - wtrącił się Louis podchodząc do mnie i kładąc rękę na moim ramieniu. - Jesteśmy razem, a ja o Tobie nic nie wiem. Musimy się lepiej poznać, zapraszam. - powiedział i wskazał na schody znajdujące się w korytarzu. Dotknął mojej dłoni, przez co przez moje ciało przeszło tysiące dreszczy, a na mojej twarzy pojawiły się różowe rumieńce. Nie mam pojęcia, dlaczego tak zareagowałam.
No dobra, przyznaję.
Louis Tomlinson jest przystojny, ale co z tego? Spotkałam już wielu chłopaków, których mi się podobało, ale nigdy tak nie reagowałam na czyiś dotyk.
Podążyłam za chłopakiem, który wciąż dotykał mojej dłoni. Chyba zauważył moje zmieszanie, gdyż od razu uśmiechnął się pod nosem.
Zaprowadził mnie do pokoju, który prawdopodobnie należał do niego. Zgarnął stertę ubrań z czarnej, skórzanej kanapy,na której od razu usiadł i poklepał miejsce.
- Annie. - wypowiedział moje imię jakoś inaczej. A może mi się zdawało? Popatrzył w moje oczy i się uśmiechnął. Na mojej twarzy znowu pojawiły się rumieńce. Cholera pomyślałam i modliłam się w duchu, by chłopak ich nie zauważył. - Serio aż tak zależy ci na tych pieniądzach? - spytał, a ja spuściłam głowę. Cały czar prysł. Czy on uważał mnie za jakąś pustą lalę, która od razu po wypłacie biegnie do galerii i wszystko wydaje? No przepraszam bardzo, ale tak to zabrzmiało. Zgodzicie się ze mną?
Zastanawiałam się chwilę nad odpowiedzią.
- Tak jak wcześniej powiedziałam, jestem w takiej sytuacji, że nie miałam innego wyjścia. Na prawdę potrzebuję tych pieniędzy.
- Chcesz spełnić swoje marzenie? Zwiedzić świat? - spytał, a ja kiwnęłam przecząco głową. - Więc o co chodzi?
- Mam młodszą siostrę, która jest bardzo chora. Konieczna jest bardzo droga operacja. Tak na prawdę Tom spadł mi z nieba, bo na tę sumę musiałabym pracować dobre kilka lat.
- Ja...ja nie wiedziałem. Przepraszam. Bardzo mi przykro. Teraz wszystko rozumiem. Mogę ci jakoś pomóc?
- Nie. I tak już dużo zrobiliście. W końcu to dzięki Wam moja siostra ma szansę na normalne życie.
Louis okazał się być świetnym człowiekiem. Niby gwiazda, a jednak normalny chłopak, któremu udało się spełnić swoje marzenie.
Rozmowę przerwał Tom, który wszedł do pokoju oznajmiając, że pora pokazać się dziennikarzom. Głośno westchnęłam.
Zaczyna się (piekło)? Pomyśl o Kim, Annie. Dzięki temu będzie zdrowa.
Zeszliśmy na dół, gdzie spotkaliśmy się ze wzrokiem pozostałych chłopaków.
- Tak ładnie ze sobą wyglądacie. - odezwał się Niall z wymalowanym uśmiechem na twarzy.
- Byłbym zapomniał. - wtrącił się Tom. O nie. Co on znowu wymyślił? - Powinniście zrobić sobie wspólne zdjęcie i wstawić je na Twittera i Instagrama. Zauważyłam, że dla Louisa to nie był żaden problem, gdyż chłopak tylko skinął głową sięgając do kieszeni po swojego iPhone'a. Wyciągnął rękę i CYK. Zdjęcie zostało zrobione. Poklikał trochę w telefonie, po czym włożył go z powrotem do kieszeni.
Chociaż był początek października, to na dworze temperatura była wysoka.
Zdziwiłam się kiedy chłopak dotknął mojej dłoni, jednak po chwili zorientowałam się, że to było w umowie. Każda para trzyma się za ręce.
Ogarnij się Annie. To przecież nic takiego.
- Opowiedz mi coś o sobie. Od dawna mieszkasz w Londynie? Uczysz się? Studiujesz? - brunet przerwał ciszę, a zarazem moje przemyślenia.
- W Londynie mieszkam od przedwczoraj. Wcześniej mieszkałam w Clayton, to małe miasteczko niedaleko Manchesteru. W tym roku skończyłam szkołę średnią, ale nie wybieram się na studia, wiesz, sytuacja w domu za bardzo mi na to nie pozwalała.
- Więc skąd pomysł żeby zamieszkać tu, w Londynie?
- Postanowiłam zarobić trochę pieniędzy, a tu mieszka moja koleżanka, u której mogłam się zatrzymać. Clayton to mała mieścina, więc trudno tam o pracę.
- Przepraszam, że pytam, ale twoi rodzice nie pracują?
- Mama pracuje, ale to, co zarabia starcza tylko na życie, a trzeba jeszcze kupować leki dla małej.
- No a tato?
- Taty nigdy nie poznałam. Zostawił moją mamę, gdy tylko dowiedział się, że zaszła w ciążę. Moja mama przez długi czas nikogo nie miała. Kilka lat temu poznała Franka, który jest ojcem Kim, ale ten zmarł dwa lata temu. Chorował na raka.
- Jej, tak mi przykro. - odpowiedział prawie szeptem, a potem ku mojemu zaskoczeniu mocno mnie przytulił. Chwilę później ruszyliśmy w dalszą drogę. - U mnie też nigdy nie było za ciekawie. Moi rodzice rozwiedli się kiedy miałem dziesięć lat. Ale mam cztery siostry. Rozumiesz to? Pięć kobiet w domu i ja sam. Ale one są najważniejszymi osobami w moim życiu. Mama też sobie wszystko poukładała i teraz ma faceta, Marka. Bardzo go lubię.
- Czasami życie jest bardzo skomplikowane, ale przecież gdyby wszystko przychodziło tak łatwo, to byłoby zbyt nudno. Ale moja mama nie zasłużyła na taki los. Jest wspaniałą kobietą.
- To już wiem po kim odziedziczyłaś tę cechę. - uśmiechnął się, a na moich policzkach znów pojawiły się czerwone plamy. Który to już raz?
Witajcie!
Przepraszam, że nie napisałam nic pod ostatnim postem, ale bardzo się spieszyłam, bo koniecznie chciałam dodać tamtego dnia pierwszy rozdział.
Mam nadzieję, że opowiadanie Wam się spodoba i z rozdziału na rozdział przybędzie co raz więcej czytelników. Szczerze mówiąc (w sumie pisząc) jest to moje pierwsze opowiadanie, które zaczynam publikować, dlatego przepraszam Was za jakiekolwiek błędy. Będę wdzięczna jeśli napiszecie mi w komentarzach co jest nie tak, spokojnie, zniosę krytykę. Doceniam szczerość, więc nie bójcie się wyrazić swojej opinii. Będzie to dla mnie wiele znaczyło.
Wiem, że wygląd bloga nie powala, ale kompletnie nie ogarniam tych wszystkich szablonów itp., więc jeśli znajdzie się wśród Was miła duszyczka, która mi w tym pomoże (tzn. zrobi jakiś szablon) będę bardzo szczęśliwa.
To chyba wszystko, co chciałam Wam przekazać.
Mam nadzieję, że będzie nam się miło współpracowało.
Liczę na Wasze komentarze.
Do następnego! Całusy! Ciao!
- W Londynie mieszkam od przedwczoraj. Wcześniej mieszkałam w Clayton, to małe miasteczko niedaleko Manchesteru. W tym roku skończyłam szkołę średnią, ale nie wybieram się na studia, wiesz, sytuacja w domu za bardzo mi na to nie pozwalała.
- Więc skąd pomysł żeby zamieszkać tu, w Londynie?
- Postanowiłam zarobić trochę pieniędzy, a tu mieszka moja koleżanka, u której mogłam się zatrzymać. Clayton to mała mieścina, więc trudno tam o pracę.
- Przepraszam, że pytam, ale twoi rodzice nie pracują?
- Mama pracuje, ale to, co zarabia starcza tylko na życie, a trzeba jeszcze kupować leki dla małej.
- No a tato?
- Taty nigdy nie poznałam. Zostawił moją mamę, gdy tylko dowiedział się, że zaszła w ciążę. Moja mama przez długi czas nikogo nie miała. Kilka lat temu poznała Franka, który jest ojcem Kim, ale ten zmarł dwa lata temu. Chorował na raka.
- Jej, tak mi przykro. - odpowiedział prawie szeptem, a potem ku mojemu zaskoczeniu mocno mnie przytulił. Chwilę później ruszyliśmy w dalszą drogę. - U mnie też nigdy nie było za ciekawie. Moi rodzice rozwiedli się kiedy miałem dziesięć lat. Ale mam cztery siostry. Rozumiesz to? Pięć kobiet w domu i ja sam. Ale one są najważniejszymi osobami w moim życiu. Mama też sobie wszystko poukładała i teraz ma faceta, Marka. Bardzo go lubię.
- Czasami życie jest bardzo skomplikowane, ale przecież gdyby wszystko przychodziło tak łatwo, to byłoby zbyt nudno. Ale moja mama nie zasłużyła na taki los. Jest wspaniałą kobietą.
- To już wiem po kim odziedziczyłaś tę cechę. - uśmiechnął się, a na moich policzkach znów pojawiły się czerwone plamy. Który to już raz?
Witajcie!
Przepraszam, że nie napisałam nic pod ostatnim postem, ale bardzo się spieszyłam, bo koniecznie chciałam dodać tamtego dnia pierwszy rozdział.
Mam nadzieję, że opowiadanie Wam się spodoba i z rozdziału na rozdział przybędzie co raz więcej czytelników. Szczerze mówiąc (w sumie pisząc) jest to moje pierwsze opowiadanie, które zaczynam publikować, dlatego przepraszam Was za jakiekolwiek błędy. Będę wdzięczna jeśli napiszecie mi w komentarzach co jest nie tak, spokojnie, zniosę krytykę. Doceniam szczerość, więc nie bójcie się wyrazić swojej opinii. Będzie to dla mnie wiele znaczyło.
Wiem, że wygląd bloga nie powala, ale kompletnie nie ogarniam tych wszystkich szablonów itp., więc jeśli znajdzie się wśród Was miła duszyczka, która mi w tym pomoże (tzn. zrobi jakiś szablon) będę bardzo szczęśliwa.
To chyba wszystko, co chciałam Wam przekazać.
Mam nadzieję, że będzie nam się miło współpracowało.
Liczę na Wasze komentarze.
Do następnego! Całusy! Ciao!
Świetny rozdział <3 Czekam na nn :3 A co do sprawy szablonu to napisz do mnie na fb https://www.facebook.com/kaska.stys.1?ref=tn_tnmn dam Ci namiary na osobę która robi przeróżne grafili szablony tła itd. :D
OdpowiedzUsuńSuper! Bardzo spodobał mi się pomysł i twój styl pisania :-) z niecierpliwością czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Milka
Genialnie. Na prawdę zachęcasz do czytania. I masz talent powiem Ci. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;*
OdpowiedzUsuńWeny;*
Buziaczki ;*
A.