Say something
- Jak to jest gorzej? - spytałam z ogromną gulą w gardle.
- Annie, musisz zrozumieć, że nie ma już szans na poprawę.
- A operacja?
- Jest konieczna, ale również nie da stuprocentowej pewności. Za jakiś czas to może się powtórzyć. Zresztą, na razie o tym nie myślę. Nie mamy takiej sumy...
- Mamo, ja mam te pieniądze.
- Słucham?
- Zebrałam te 150 tysięcy. Jeszcze dzisiaj postaram się je przelać na konto tej kliniki.
- Ale jak zebrałaś? Kiedy?
- Przyjaciele mi pomogli.
- Louis?
- Louis też.
- Annie nie masz pojęcia jak się cieszę! To świetna wiadomość!
- Wiem. Chciałam Ci powiedzieć o tym osobiście, ale...
- To znaczy, że przyjeżdżasz? Przyjeżdżacie?
- Miałam taki zamiar...
- Świetnie! Przekaż Louisowi, że również jest zaproszony! Chciałabym go w końcu poznać. To może w ten weekend?
- Porozmawiam z nim i oddzwonię do Ciebie, dobrze?
- W takim razie czekam na telefon. Trzymaj się mała. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham, mamo. - odpowiedziałam i się rozłączyłam. - Mama zaprasza nas na weekend. Bardzo chce Cię poznać. - zwróciłam się do Louisa, który siedział obok mnie, trzymając w rękach miskę z popcornem.
- Spotkanie z teściową? - spytał z uśmiechem i zabawnie poruszył brwiami.
- Udawaną, przyszłą teściową.
- Nie brzmi to zbyt dobrze. Ale bardzo chętnie ją poznam. W takim razie może wybierzemy się jutro, co ty na to?
- Jesteś pewien, że chcesz tam jechać?
- A dlaczego nie? Przecież Twoja mama nie gryzie. Będzie dobrze, zobaczysz.
Louis posiedział jeszcze chwilę, później pojechał na wywiad, który miał być przeprowadzony na żywo. Spojrzałam na zegarek. Do transmisji pozostało 40 minut, więc postanowiłam przygotować jakiś obiad, jednak po otwarciu lodówki, która świeciła pustkami, doszłam do wniosku, że zamówię pizzę.
Jakiś czas później do mieszkania wróciła Molly. Opowiedziałam jej o dzisiejszym występie chłopaków, blondynka z wiadomych przyczyn przystała na propozycję oglądania wywiadu z One Direction.
W końcu doczekałyśmy się zamówionego jedzenia i usiadłyśmy przed telewizorem.
Denerwowałam się tak, jakbym to ja miała zaraz udzielać odpowiedzi na pytania prowadzącej lub prowadzącego. Dobrze wiedziałam, że wywiad miał dotyczyć również mnie. Z nerwów przetarłam dłońmi i swoje uda. Molly spojrzała na mnie i widząc moje zdenerwowanie, posłała mi uspokajający uśmiech.
Zaczęło się.
- Powitajmy oklaskami naszych dzisiejszych gości! Panie i Panowie! One Direction! - usłyszałam głos kobiety ubranej w łososiową sukienkę i czarne szpilki. Po chwili na ekranie zobaczyłam pięć znajomych twarzy. Moje serce zaczęło bić jeszcze mocniej.
W końcu cała szóstka usiadła na skórzanych kanapach. Prezenterka zaczęła od pytań dotyczących nowej płyty, trasy koncertowej i teledysku. W końcu spytała Zayna o zaręczyny z Perrie Edwards. Wiedziałam, że następne pytanie będzie skierowane do Louisa. Po wypowiedzi Mulata, na ekranie pomiędzy kanapami, pojawiło się zdjęcie, które Tomlinson dodał na Twittera.
- Louis, ostatnio widziano cię z tajemniczą brunetką. Opowiedz nam o niej. - zaczęła kobieta. Zauważyłam, że na twarzy miłośnika marchewek pojawił się uśmiech. Można było zauważyć, że chłopak jest całkowicie wyluzowany, czego zdecydowanie nie dało się powiedzieć o mnie.
- To Annie, moja dziewczyna. - odpowiedział ze spokojem.
- Zdradzisz nam więcej szczegółów?
- Jesteśmy ze sobą od niedawna. Annie pochodzi z okolic Manchesteru, to tam się poznaliśmy. Spotkaliśmy się przypadkowo i myślę, że to była miłość od pierwszego wejrzenia.
- Wyglądacie na szczęśliwych.
- Bo tacy jesteśmy. - zaśmiał się. - Świetnie się ze sobą dogadujemy, zresztą, chłopcy również ją polubili.
- Tak, Annie jest wspaniałą osobą. - wtrącił się Harry.
- Świetnie! My oczywiście życzymy szczęścia! Jednak muszę Cię spytać co z Eleanor? - kobieta spojrzała niepewnie na Louisa. Zauważyłam, że ten cały zesztywniał, gdy doszły do niego słowa prezenterki. Cały się spiął i zaczął nerwowo krążyć wzrokiem po sali.
- To już zamknięty rozdział. - odpowiedział krótko po chwili ciszy i już do końca wywiadu nie odezwał się ani słowem.
Jeszcze tego samego dnia spotkałam się z Louisem w domu chłopaków. Mieliśmy dogadać szczegóły wyjazdy do Clayton. Już od samego wejścia zauważyłam, że brunet zachowuje się jakoś dziwnie. Był jakiś cichy, wciąż patrzył w jeden punkt, co było do niego niepodobne. Gdzie się podział ten wiecznie uśmiechnięty Tomlinson?
- Powiesz mi o co chodzi? - spytałam kiedy zostaliśmy sami, gdyż reszta pojechała do jakiejś restauracji.
- Nie rozumiem? - odpowiedział po chwili. Spojrzał na mnie wyraźnie zaskoczony moim pytaniem.
- Louis, może nie znam Cię zbyt długo, ale wystarczająco, aby stwierdzić, że coś jest nie tak.
- Jestem zmęczony, to wszystko.
- Dobra, nie chcesz rozmawiać, to nie. Trudno.
- Oj Annie. - zaczął i przybliżył się do mnie. Objął mnie ramieniem. Był blisko, zbyt blisko. Wyczuwałam jego oddech na swojej twarzy.
- A mnie się wydaje, że tu chodzi o dzisiejszy wywiad.
- To znaczy?
- Ta kobieta wspominała coś o jakiejś dziewczynie...Eleanor? - spojrzałam na niego i zauważyłam na jego twarzy zdenerwowanie. - Czyli to o to chodzi. Kim ona jest?
- Nikim ważnym w moim życiu.
- Ale wnioskuję, że kiedyś coś dla ciebie znaczyła.
- Annie, dla mnie to trochę drażliwy temat.
- Ok, rozumiem. Już odpuszczam. Tylko chcę zobaczysz uśmiech na twojej twarzy. Nie lubię takiego ponurego Louisa.
- Czyli chociaż trochę mnie lubisz?
- Trochę tak.
- Oh, jak mi miło. Teraz to się dowartościowałem.
- Już nie przesadzaj narcyzie. - zaśmiałam się.
Następnego dnia...
Czasami jest tak, że kiedy bardzo długo na coś czekamy, to czas dłuży się niemiłosiernie. Jestem w odwrotnej sytuacji. Z jednej strony cieszę się, że w końcu zobaczę mamę i Kim (minęło dopiero kilka dni, a ja już strasznie się za nimi stęskniłam), ale z drugiej, bardzo obawiam się tego spotkania. Oszukiwanie obcych ludzi to jedno, ale oszukiwanie swoich najbliższych to już wyższa liga. Wiem, że moja mama nie toleruje kłamstwa, a co będzie jeśli się zorientuje? Czy znienawidzi mnie na zawsze? Nie będzie chciała mnie znać?
Nawet nie zauważyłam, że dojechaliśmy na miejsce. Przed sobą zobaczyłam niewielki dom z gankiem, na którym stała drewniana ławka, na której uwielbiałam spędzać ciepłe wieczory.
- Jesteś gotowa? - z rozmyśleń wybudził mnie głos Louisa. Spojrzałam na niego i niepewnie skinęłam głową. Nie! Wcale nie jestem gotowa! Nigdy nie będę!
Wyszliśmy z samochodu i trzymając się za ręce podeszliśmy do wejścia. Miałam nacisnąć na klamkę, kiedy drzwi się uchyliły, a w nich zobaczyłam podobną do mnie brunetkę, starszą o jakieś dwadzieścia lat.
- Jesteście nareszcie! Kim już nie mogła się was doczekać! Wchodźcie do środka. Witaj kochanie. - tak bardzo mi tego brakowało. Tak po prostu zatonąć w objęciach rodzicielki.
- Mamo, poznaj Louisa. Louis, to właśnie moja mama.
- Bardzo mi miło. Cieszę się, że mogę Panią w końcu poznać. Annie mi dużo opowiadała.
- To ja się cieszę. Kim! Zobacz kto przyjechał!
- Annie! - już z daleka usłyszałam głos mojej siostry, która już po kilku sekundach wpadła w moje ramiona.
- Ta mała ślicznotka to pewnie Kim. Cześć, jestem Louis. - nie wiem dlaczego, ale jakoś emocje opadły. Część oficjalną mieliśmy już za sobą. Po wszystkim, razem usiedliśmy do kolacji. Obawiałam się, że moja mama nie polubi Tomlinsona, lub co gorsza, zacznie coś podejrzewać. Na całe szczęście niczego takiego nie zauważyłam. Przy jedzeniu panowała świetna atmosfera, więc kamień spadł mi z serca.
- Od razu ostrzegam, że nie lubię spać przy ścianie. - oznajmił Louis, kiedy staliśmy w moim pokoju i wpatrywaliśmy się w łóżko. Tak, nie pomyślałam o tym. Jedno łóżko. - Annie spokojnie. Jak coś, to będę spał na podłodze.
- Przestań Louis. Jakoś przeżyjemy prawda? Powiedz mi tylko, że nie chrapiesz.
- Nie chrapię.
- Obiecaj, że nie będziesz się wiercił.
- Obiecuję. - odpowiedział z uśmiechem. Westchnęłam, po czym chwyciłam ręcznik i skierowałam się do łazienki. Tego mi trzeba było. Położyć się w wannie pełnej wody i po prostu odpocząć, rozluźnić się, zapomnieć o problemach.
*Perspektywa Louisa*
Kiedy Annie wyszła do łazienki, usiadłem na łóżku i napisałem do chłopaków. Po wysłaniu krótkiego smsa, rozejrzałem się po jej pokoju, Wstałem i podszedłem do niewielkiej komody, na której stało kilka zdjęć. Wziąłem do ręki jedno, które przedstawiało Annie i Kim. Uśmiechnąłem się pod nosem. Gołym okiem można było zauważył, że siostry łączy ogromna więź. Wtedy zauważyłem, że biorąc zdjęcie do ręki, na podłogę spadła inna fotografia. Schyliłem się, by ją podnieść. Przyjrzałem się jej. Przedstawiała brunetkę z jakimś chłopakiem.
Dopiero kiedy usłyszałem chrząknięcie, zorientowałem się, że wciąż wpatruję się w fotografię, a Annie wróciła już do pokoju.
- Ym, przepraszam. To wypadło samo, nawet nie wiem skąd. - zacząłem się tłumaczyć. Nie chciałem, by pomyślała, że grzebałem w jej rzeczach. Wskazałem na fotografię. - Nie mówiłaś, że kogoś masz.
- To nikt ważny. Ty też nie mówiłeś, że masz dziewczynę. - odpowiedziała i podeszła do mnie, wyrywając mi zdjęcie. Wyczułem aluzję.
- Chodzi ci o Eleanor? Tak jak powiedziałem w wywiadzie, to już zamknięty rozdział.
- Louis, nie denerwuje Cię to, że jakby nie było, jesteśmy ze sobą, a tak niewiele o sobie wiemy? Praktycznie nic. - spytała kładąc ręce na swoich ramionach. Musiałem przyznać jej rację. Chwyciłem jej dłoń i pociągnąłem dziewczynę na łóżko. Usiadła obok mnie. Wciąż czułem na sobie jej wzrok.
- Byłem kiedyś z Eleanor. To była moja pierwsza i ostatnia miłość. Nikogo tak bardzo jeszcze nie kochałem. Była całym moim światem. A potem wyjechała...tak nagle, z dnia na dzień. Nawet się nie pożegnaliśmy. Zostawiła tylko kartkę i moje złamane serce. Nie masz pojęcia jak było mi ciężko.
- Nie wiedziałam. Przepraszam.
- Długo nie mogłem się po tym pozbierać. Chłopcy mi wiele pomogli i w końcu wziąłem się w garść.
- Gdzie ona teraz jest?
- W Paryżu, może w Mediolanie. Spełnia się jako modelka. Nie mamy kontaktu od kilku miesięcy.
- Przykro mi.
- Trzeba żyć dalej. Teraz twoja kolej.
- Na zdjęciu był Seth. Mój przyjaciel. W zeszłym roku zmarł na raka.
- Cholera, Annie. Tak bardzo mi przykro. - odpowiedziałem szeptem, widząc zbierające się w jej oczach łzy. Było mi strasznie głupio. Nie wiedziałem, że ta dziewczyna przeszła tak wiele w swoim życiu. Strata ojca, przyjaciela, choroba siostry...Niejeden by już się poddał.
- Jest ok, Louis. Już się z tym pogodziłam. Na prawdę.
- Jesteś niesamowita, wiesz? - dziewczyna podniosła głowę i spojrzała w moje oczy. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Uśmiechnąłem się i złożyłem na jej policzku delikatny pocałunek. - Dobranoc Annie.
- Dobranoc Louis.
Kochani, mam do Was ogromną prośbę. Każdego czytelnika proszę o pozostawienie chociaż kropki w komentarzu. Chciałabym wiedzieć ile osób to czyta i czy dalsze pisanie ma jakikolwiek sens.
To tyle z mojej strony.
Buziaki!
PYTANIA DO BOHATERÓW/AUTORKI: KLIK
FACEBOOK: KLIK