środa, 16 lipca 2014

ROZDZIAŁ PIĄTY: O czym ty myślisz idioto! Ogarnij się!

    Chandelier


        - Louis to bardzo miły chłopak. Myślałam, że jako gwiazda będzie się wywyższał. A tu proszę. Zachowuje się normalny nastolatek.
- Mamo, Louis już nie jest nastolatkiem. - zachichotałam.
- Wiesz o co mi chodzi. Na prawdę go polubiłam. Zresztą, Kim też.
- Cieszę się. Trochę bałam się tego spotkania, bo wiesz jak ludzie reagują na kogoś sławnego...
- Widzę, że jestem tematem numer jeden. - rozmowę przerwał nam Louis, który wszedł do kuchni. Podszedł do mnie i złożył na moim policzku delikatny pocałunek.
- Ładnie to tak podsłuchiwać? - spojrzałam na niego spode łba.
- Nie podsłuchiwałem, po prostu wszedłem do kuchni i usłyszałem ostatnie zdanie...
- Winny się tłumaczy.
- Jakie plany na dziś? - spytał, nalewając sobie kawy.
- Może wybierzemy się na spacer? Pokazałabym Ci Clayton.
- Jasne, świetny pomysł. - puścił mi oczko i zajął się zajadaniem przygotowanych kanapek.
       Po śniadaniu, kiedy to już się ogarnęliśmy, wyszliśmy na miasto. W tej małej mieścinie nie było zbyt dużo atrakcji, więc spacer był chyba najlepszym rozwiązaniem. Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy Louis chwycił mnie za rękę. Oczywiście, było to częścią naszej umowy, jednak za każdym razem, było to dla mnie nowym, ale przyjemnym uczuciem.
        - Annie! - usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam dobrze znajomą mi osobę. Po chwili obok nas stanęła wysoka, długowłosa blondynka o błękitnych oczach. Alison, bo tak miała na imię dziewczyna, była tak zwanym "szkolnym plastikiem". Ja należałam raczej do szarych myszek, których ona szczerze nienawidziła, zresztą, z wzajemnością. Dlatego zdziwiło mnie zachowanie szkolnej (nie)koleżanki.
- Cześć, Alison. - odpowiedziałam przez zęby. Na twarzy dziewiętnastolatki wciąż gościł uśmiech.
- Dawno się nie widziałyśmy, co u Ciebie? Słyszałam, że wyjechałaś z miasta.
- Tak, to prawda. Od niedawna mieszkam w Londynie.
- Nie przedstawisz mnie? - spytała, zmieniając temat rozmowy. Przeniosła swój wzrok na bruneta.
- Louis, Alison. Alison, Louis.
- Wiem, kim jesteś. Zdziwiłam się Annie, kiedy zobaczyłam, że spotykasz się z samym Louisem Tomlinsonem. To raczej do ciebie niepodobne.
- Widzisz jak to pozory mylą.
- Najwidoczniej. Bardzo miło mi cię poznać, Louis.
- Mnie również. - uśmiechnął się brunet.
- Więc, Annie. Jak to jest spotykać się z kimś tak sławnym?
- To, że Lou jest sławny, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Szczerze mówiąc, kiedy się poznaliśmy, nie miałam pojęcia, że jest członkiem One Direction.
- No tak, ludzie tacy jak ty, nie słuchają takiej muzyki. A jak znosisz fanki? Z pewnością przejmujesz się tym, co piszą o tobie w internecie, prawda?
- Piszą coś na mój temat?
- Oj, myślałam, że wiesz, że...
- Chyba musimy już iść. Do zobaczenia kiedyś, Alison. - przerwał jej Louis i pociągnął mnie za rękę.
- Co to miało być? - spytała, kiedy odeszliśmy kawałek.
- No co? Zauważyłem, że nie jesteś zainteresowana tą rozmową, więc postanowiłem ją zakończyć.
- Fakt, nie znoszę Alison, ale czemu zrobiłeś to, kiedy powiedziała, że twoje fanki piszą na mój temat?
- Zbieg okoliczności, nieważne.
- Ważne, Louis. - zatrzymałam się. - Powiedz mi o co chodzi.
- Annie, to nic takiego.
- Chcę to zobaczyć.
- Mówiłem Ci, że to nieważne.
- Chcę to zobaczyć. - powtórzyłam stanowczym głosem. Najwidoczniej to zadziałało, bo Tomlinson ponownie chwycił moją dłoń i poprowadził w stronę mieszkania. Od razy skierowaliśmy się do mojego pokoju, gdzie włączył laptopa, po chwili zapraszając mnie na krzesło. Na ekranie zobaczyłam jakąś plotkarską stronę, gdzie był artykuł dotyczący nowej dziewczyny członka popularnego zespołu. Przeczytałam artykuł, w którym nie było nic konkretnego, więc spojrzałam na bruneta pytającym wzrokiem. Zjechał na dół strony, gdzie znajdowały się komentarze. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam uważnie czytać:
"Fuu jaka ona brzydka! Nie wierzę, że Louis mógł się w niej zakochać. I ten jej sztuczny uśmiech...Ohyda!"
"Larry forever!"
"Wydaje się być miłą osobą. Całkiem ładna. Mam nadzieję, że Lou jest szczęśliwy."
"To ma być dziewczyna Louisa?! Haahaha dobre! Przecież ona nawet nie jest ładna! Spójrzcie tylko na Perrie czy Danielle! Sławne i piękne! Ta cała Annie może im jedynie kible myć!"
"Paskudna suka! Louis zasługuje na kogoś lepszego!"
"Widać, że głupia i do tego brzydka! Niech umrze jak najszybciej!'
"Nie rozumiem, dlaczego tak się jej czepiacie. Nie zależy wam na szczęściu Louisa?"
"Zależy nam, stąd nasza reakcja! Widać, że dziewczynie zależy tylko na kasie! Daję głowę, że ona go nie kocha!"
        Patrzyłam na ekran przez załzawione oczy, co chwilę kiwając głową z niedowierzania. Nigdy nie przejmowałam się opinią innych ludzi, ale to...to po prostu mnie przerosło. Przecież te dziewczyny mnie nawet nie znają. Jak one mogą mnie tak oceniać? 
- Wiedziałeś? - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. Louis pomógł mi wstać z krzesła, po czym na nim usiadł, ciągnąć mnie jednocześnie na swoje kolana.
- Tak. To było oczywiste. Annie, nie przejmuj się nimi. Są po prostu zazdrosne. Błagam tylko nie mów mi, że się przejęłaś! - spojrzał na mnie. - Płaczesz? - spytał, a ja nie miałam siły, by odpowiedzieć. - Mała, takie rzeczy się zdarzają. Mogłem ci tego nie pokazywać. Nie miałem pojęcia, że aż tak się tym przejmiesz...Przepraszam.
- Przecież to nie twoja wina. Dzięki temu zrozumiałam, że jestem  skończoną oszustką, a to, co robię, jest najgorszą rzeczą na świecie.
- Wcale nie jesteś oszustką! Nawet tak nie myśl! Robisz to dla Kim! Nie poddawaj się! 
- Wiem, że Kim potrzebuje tych pieniędzy,ale mimo to...Czy muszę oszukiwać tyle ludzi? Nawet własną matkę?
- Życie nie jest proste, Annie. A my za kilka lat będziemy się z tego śmiać, zobaczysz.

         Następnego dnia, niestety, musiałam pożegnać się z mamą i siostrą. Koniec weekendu oznaczał powrót do Londynu. Droga minęła nam dosyć szybko, więc już w lepszym humorze, weszliśmy do domu chłopaków. Z salonu dało się usłyszeć jakieś krzyki, co od razu tłumaczyło fakt, że mieszka tutaj pięcioro niewyżytych facetów. 
         - Jesteśmy! - krzyknął Louis, kiedy weszliśmy do pomieszczenia.
- Annie! Jak ja się za tobą stęskniłem! - krzyknął Harry i już po chwili tonęłam w jego objęciach.
- Ej, a co z Larrym? - spytał oburzony Louis. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Myślała, że Larry nie istnieje.
- Bo nie istnieje. My tak zawsze, przyzwyczaisz się.
- Za tobą też się stęskniłem, frajerze! - odezwał się loczek, po czym pokazał mu język i zwiał na kanapę. Nagle przed sobą zobaczyłam trzy dziewczyny. Domyśliłam się kim są, więc spojrzałam na nie z uśmiechem.
- Cześć. Jestem Danielle. - powiedziała wysoka brunetka wyciągając do mnie rękę, którą uścisnęłam serdecznie. Po niej, to samo uczyniły pozostałe. Niewysoka, drobna blondynka, Perrie i znacznie wyższa, szczupła Barbara. 
        Po chwili rozmowy wszyscy doszli do wniosku, że pooglądamy jakiś film. Oczywiście zaczęła się kłótnia, o to, czy będzie to komedia, horror czy romansidło. Szczerze mówiąc, to było mi obojętne to, co wybiorą, więc nie biorąc udziału w dyskusji, usadowiłam się na kanapie, tuż obok Louisa.

*Louis*
        Po około dwudziestu minutach kłótni, w końcu wybraliśmy film. Harry oznajmił, że obejrzymy jakiś horror. Świetnie! Uwielbiam takie filmy, adrenalina i te sprawy...
- Boisz się? - szepnąłem do Annie. 
- Film dopiero co się zaczął, więc na razie nie. Dziękuję za troskę. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Jak coś, to moje ramię jest wolne. 
        Film nie był tak bardzo straszny, oczywiście nie brakowało takich momentów, kiedy powtarzałem sobie w duchu "nie wchodź tam, tylko tam nie wchodź", ale jak to w takim filmach bywa, oczywiście ta osoba wchodzi, a potem bum! W jednym z takich momentów zauważyłem, że Annie się wzdrygnęła więc chwyciłem jej dłoń. Dziewczyna wyszeptała tylko krótkie "dziękuję" i wróciła do oglądania filmu. 
        Kiedy horror się skończył, dziewczyny z chłopakami rozeszli się do swoich pokoi, a ja doszedłem do wniosku, że Annie powinna zostać na noc. Oczywiście dziewczyna nie przystała na tę propozycję, jednak odpuściła po krótkiej dyskusji. 
         Weszliśmy na górę, do mojego pokoju i z racji, że jej rzeczy zostały w samochodzie, pożyczyłem jej swoją koszulkę. Nie wiem dlaczego, ale uwielbiałem, kiedy Eleanor zakładała moje ubrania. Brunetka zniknęła za drzwiami łazienki a ja zająłem się przygotowaniem łóżka.
- Łazienka jest wolna. - usłyszałem za sobą cichy głos Annie, więc odwróciłem się w jej stronę i z wrażenia, aż mnie zatkało (co nie zdarza się często). Dziewczyna miała na sobie tylko moją koszulkę, która zasłaniała jej część ud. Wyglądała tak seksowanie, że...O czym ty myślisz idioto! Ogarnij się!
Kiedy zorientowałem się, że zbyt długo przyglądam się brunetce, a raczej lustruję jej zgrabne ciało, pokiwałem tylko twierdząco głową i skierowałem się do łazienki, po drodze zabierając ze sobą ręcznik.
        Kąpiel nie zajęła mi zbyt dużo czasu, dlatego po chwili wróciłem do swojego pokoju. Zauważyłem, że Annie położyła się już w łóżku, więc zgasiłem światło i sekundę później znalazłem się obok niej. Nie mogłem się powstrzymać, więc położyłem swoją dłoń na jej talii, przyciągając ją lekko do siebie. Annie była wyraźnie zaskoczona, ale po chwili wtuliła się w mój tors.
Żebyś tylko się nie zakochał, Tomlinson.



ZADAJ PYTANIE BOHATEROWI/AUTORCE: KLIK

8 komentarzy:

  1. Świetny <3 po prostu cudo. Nie mogła się doczekać. Mimo iż warto było czekać :-* mam nadzieje że następny bd szybko bo umieram z ciekawości co będzie dalej :-)
    Pozdrawiam i życzę weny <3
    Milka

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Te wywody Tommo ... brak słów. Już nie lubię tej Alison. Tylko mam jedną uwagę, nie wiem czy pisząc brunetka miałaś na myśli Sophie bądź Dan, ale napisałaś Perrie,choć ona jest blondynką. Proszę nie miej mi za złe za ten błąd. Jeden maluteńki błąd zasłania ten jakże doskonale napisany rozdział!
    Życzę weny&całuję :********

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ;)
    Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno jaki ty masz talent! :) kocham to! Lou na pewno zakocha się w Annie. :) to opowiadanie tak bardzo mnie zaciekawiło, że mogłabym tak zawsze je czytać. Z niecierpliwością czekam na nexta i mam nadzieję, że niedługo się pojawi. Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że mama głównej bohaterki zaakceptowała Louisa, nawet jeżeli tylko pozornie jest chłopakiem Annie. Zrobiłoby się ciężko, gdyby para nie uzyskała aprobaty kobiety, w końcu przez takie rzeczy często powstają konflikty. Ta cała Alison nieźle mnie wpieniła... To oczywiste, że podeszła do nich tylko dlatego, że zobaczyła Tomlinsona, mimo to nie przegapiła okazji, żeby dopiec Annie. Spodziewałam się, od jakich komentarzy może się roić w internecie. Chyba każda dziewczyna kogoś sławnego przechodzi przez coś takiego... Takie już są fanki, za bardzo zazdrosne o swoich idoli. Mam nadzieję, że Annie da sobie radę.
    To świetnie, że Ann jest tak lubiana przez cały zespół, ich dziewczyny też na pewno ją polubiły. Dzięki temu będzie łatwiej jej to wszystko znieść. Z rosnącym uśmiechem śledziłam przemyślenia Louisa. Oj Tommo, chyba nie jesteś w stanie oprzeć się uczuciom, które kiełkują w Tobie za każdym razem, kiedy widzisz Annie. Obawiam się tylko, że to się zbyt dobrze nie skończy...
    Rozdział bardzo ciekawy, czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń