sobota, 6 grudnia 2014
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY: Popełniłaś właśnie największy błąd w swoim życiu. I nie chodzi mi o to, że poszłaś z nim do łóżka.
- Co...Co Ty tu robisz? - spytał Louis, kiedy weszliśmy do kuchni. A więc, to jest Eleanor. Szczupła, wysoka brunetka zrobiła krok w naszą stronę. Odgarnęła brązowe, lekko falujące włosy i spojrzała na Louisa swoim ogromnymi, niebieskimi oczami. Cholera, nie tak ją sobie wyobrażałam. Przecież Calder to chodzący ideał!
- Skończył mi się kontrakt i postanowiłam wrócić. Bardzo za Tobą tęskniłam. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem i położyła swoją dłoń na ramieniu chłopaka. Louis zrobił krok do tyłu i mocniej ścisnął moją dłoń.
- Eleanor, poznaj Annie. Moją dziewczynę. - powiedział i objął mnie ramieniem.
- Dz...Dziewczynę? - spytała niemal szepcząc. - A co z Leanor?
- Leanor nie ma, odkąd zdradziłaś mnie z Maxem.
- Dobrze wiesz, że kocham tylko Ciebie.
- Ale zrozum, że ja Cię nie kocham. Nie po tym, co mi zrobiłaś. Przespałaś się z tym skurwielem i wyjechałaś. Jesteś dla mnie zerem, Eleanor. Nie chcę Cię znać. - odpowiedział spokojnym tonem. Dziewczyna wpatrywała się w niego wyraźnie zaskoczona. Po krótkiej chwili odwróciła się na pięcie i wyszła, trzaskając drzwiami.
Nikt się nie odzywał. Co chwilę napotykałam wzrok któregoś z chłopaków, jednak w uszach wciąż piszczała cisza.
W końcu postanowiłam to przerwać i oznajmiłam, iż wrócę do domu. Niestety, Louis uparł się, że mnie odwiezie. Bałam się zostać z nim sam na sam. To, co się wydarzyło w nocy...Potem pojawienie się Eleanor...Myślę, że każdy z nas ma sporo do przemyślenia.
Podjechaliśmy pod kamienicę, gdzie mieszkałam wraz z Molly.
- Ym, dzięki, że mnie odwiozłeś. - odezwałam się, przerywając ciszę, która panowała przez całą drogę.
- Annie, co do dzisiejszej nocy...
- Tak, wiem, Louis. Jest ok, naprawdę. Byliśmy pijani, trochę nas poniosło.
- Uważasz, że...
- Spokojnie. Obiecuję, że to nie zmieni niczego między nami. Najlepiej będzie, jeśli o tym zapomnimy.
- Tak. Tak będzie najlepiej.
- Cieszę się, że się ze mną zgadzasz. Do zobaczenia, Lou. - odpowiedziałam i wysiadłam z samochodu.
Patrzyłam na oddalające się Audi. Czułam, jak moje serce powoli rozpada się na miliony małych kawałków. Gdzieś, głęboko w środku, miałam nadzieję, że powie, że dla niego to coś znaczyło, a on nawet potwierdził to, że powinniśmy o tym zapomnieć. Poczułam mokre łzy na policzkach. Szybko je wytarłam i ze sztucznym uśmiechem weszłam do mieszkania.
- Annie! - Już od progu usłyszałam głos przyjaciółki. Zdjęłam buty i na bosaka przeszłam do kuchni, gdzie zastałam blondynkę. - Martwiłam się. Nie wróciłaś na noc, telefon miałaś wyłączony. Dopiero Harry mi powiedział, że impreza się przedłużyła i u nich nocowałaś.
- Przepraszam. Rozładował mi się telefon.
- Ann, wszystko w porządku?
- Tak, po prostu jestem zmęczona, niewyspana.
- Harry prosił, bym z Tobą porozmawiała. Podobno Eleanor wróciła.
- Tak, wróciła. Powiedziała Louisowi, że nadal go kocha, ale ten ją odtrącił. Za bardzo go zraniła.
- Jaka ona jest?
- Idealna. Wysoka, szczupła, śliczna.
- Cholera. Myślisz, że może coś być między nimi?
- Nie wiem. Raczej nie.
- Annie, co się dzieje? Tu wcale nie chodzi o Eleanor, prawda? Powiedz mi, proszę. Może będę mogła Ci jakoś pomóc.
- Spałam z Louisem.
- Spałaś z Loui...Że co?! Ale spałaś z nim, że SPAŁAŚ?!
- Aha. - potwierdziłam.
- To...To fantastycznie! Od dawna wiedziałam, że macie się ku sobie! No i wcale nie musisz się martwić o ten chodzący ideał! Jeśli z nim jesteś tak naprawdę, to ona jest skończona!
- No właśnie, nie jest fantastycznie, bo dla Louisa to kompletnie nic nie znaczyło, rozumiesz? To tylko alkohol! Koniec bajki! Nie ma szczęśliwego zakończenia, bo księżniczka została sama ze złamanym sercem.
- Skąd wiesz, że dla niego to nic nie znaczyło?
- Powiedział mi to przed chwilą w samochodzie. No, może nie ujął tego tak dosłownie, ale dał mi to do zrozumienia.
- A ty powiedziałaś mu, że coś do niego czujesz?
- Nie. Nie potrafiłam. To ja zaproponowałam, żebyśmy o tym zapomnieli, a on się na to zgodził.
- Annie, kochanie. Popełniłaś właśnie największy błąd w swoim życiu. I nie chodzi mi o to, że poszłaś z nim do łóżka. Powinnaś mu powiedzieć o swoich uczuciach. A może jest inaczej? Wychodząc z tą propozycją, to ty dałaś mu do zrozumienia, że dla Ciebie to nic nie znaczyło. A on, biedny, się na to zgodził, bo co miał zrobić? Może on czuje się dokładnie tak samo, jak Ty w tej chwili?
- Nie wiem, Molly. Na razie nie chcę o tym myśleć. Jedyne czego chcę w tej chwili, to znaleźć się w swoim łóżku.
*Louis*
- Rozmawiałeś z nią? - usłyszałem głos Harry'ego, który wszedł do mojego pokoju. Kiedy wróciłem od Annie, od razu skierowałem się do siebie. Nie miałem ochoty na rozmowy z chłopakami. Chciałem być sam, przemyśleć to wszystko. Ale zawsze w takiej chwili obok mnie jest mój przyjaciel "Harry - dobra rada". Cieszę się, że go mam.
Dopiero po chwili dotarły do mnie jego słowa. Skąd on wiedział?!
- Po wizycie Eleanor zadzwoniłem do Molly. Wiedziałem, że w takiej sytuacji Annie będzie potrzebowała przyjaciółki. Jak ona się z tym czuje?
- Jak się z tym czuje? Jest jej to obojętne. Ja jestem jej obojętny.
- O czym ty mówisz, Louis?
- Harry, przespałem się z nią. To znaczy, z mojej strony, to było coś...Coś czego pragnąłem od dawna. Mięć ją tylko dla siebie. Ale kiedy ją odwoziłem do domu, to powiedziała, że wszystkiemu winien był alkohol, i że powinniśmy o tym zapomnieć.
- No i co ty na to?
- Powiedziałem, że to dobry pomysł.
- A zrobiłeś to, bo?
- Bo nie mogłem się przyznać, że ją kocham! Chociaż...I tak jej to wczoraj powiedziałem. To znaczy dzisiaj.W nocy. Ale najwidoczniej ona tego nie pamięta. Może to i dobrze. Wyszedłbym tylko na idiotę, gdybym się przyznał,bo to, że ona nie odwzajemnia moich uczuć, widać gołym okiem.
- To ja Ci teraz powiem, co ja o tym myślę. Powiem Ci, że jesteś skończonym dupkiem i idiotą. Człowieku, nie znasz jej od wczoraj! Przecież Annie nie poszłaby do łóżka z pierwszym lepszym facetem! Ona nie jest z tych. I jestem pewien, że to również nie jest sprawka alkoholu. Bo wcale tak dużo nie wypiła. Wiem, bo sam widziałem. Zastanów się nad tym. - odpowiedział, co na prawdę dało mi dużo do myślenia. Poklepał mnie po ramieniu i wyszedł. Położyłem się na łóżku i nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.
Obudził mnie dzwonek mojej komórki. Rozejrzałem się dookoła. Musiał być już późny wieczór, bo dookoła panowała ciemność. Podniosłem telefon i zobaczyłem na ekranie napis "ELEANOR".
- Cześć. - odezwałem się.
- Cześć, kochanie. Loui, musisz po mnie przyjechać. Po prostu musisz. Chyba za dużo wypiłam, jest mi niedobrze, kręci mi się w głowie. Potrzebuję Cię. Proszę, Loui.
Westchnąłem i przewróciłem oczami.
- Dobrze. Gdzie jesteś?
- W Heaven. Pamiętasz gdzie to? Nasz ulubiony klub.
- Tak, pamiętam. Będę za 10 minut. - rozłączyłem się i rzuciłem telefon gdzieś w kąt. Tylko tego mi w tej chwili brakowało. Założyłem bluzę i skierowałem się w stronę garażu.
- Dziękuję, że po mnie przyjechałeś. - powiedziała Eleanor, kiedy podjechaliśmy pod jej dom.
- Nie ma sprawy.
- Po tym, co mi powiedziałeś, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Musiałam jakoś odreagować. Loui, może uda nam się to naprawić? Tak bardzo mi Ciebie brakuje.
- Zrozum, że ja kocham Annie. Nic tego nie zmieni.
- Szczęściara z niej. Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. - przybliżyła się i już pół sekundy później złączyła nasze usta w pocałunku. Od razu się od niej odsunąłem.
- Co ty kurwa robisz?!- wybuchnąłem.
- Walczę o to, co moje.
- Eleanor, wyjdź.
- Ale, Loui...
- Po prostu wyjdź. - powtórzyłem, i wtedy to do niej dotarło, bo obdarzyła mnie tylko gniewnym wzrokiem i zamknęła za sobą drzwi. Westchnąłem głośno i skierowałem się w stronę domu.
Co za dzień.
Otwierając drzwi, spodziewałem się, że usłyszę jakieś krzyki, zobaczę biegających chłopaków. Jednak nic takiego nie zastałem. W całym domu panowała cisza. Zawołałem chłopaków, jednak nikt nie odpowiadał. Przeszedłem się po salonie, kuchni, ale tam ani ducha. Poszedłem do swojego pokoju, wciąż zastanawiając się, gdzie jest reszta. Usiadłem na łóżku i zobaczyłam migające światełko. Cholera, zostawiłem telefon w domu. Odblokowałem i zobaczyłem nieodebrane połączenie od Liama i trzy od Harry'ego oraz kilka wiadomości głosowych, które od razu odsłuchałem.
"Cześć, Louis. Tu Annie. Słuchaj, mam prośbę. Chyba zostawiłam u Was portfel, a mam tam numer do tego lekarza, który ma się zająć Kim. Czy mógłbyś mi go przywieźć? Potrzebuję go. To pilne."
Nacisnąłem klawisz, dzięki któremu miałem odsłuchać kolejną wiadomość, jak się okazało, również była od Annie:
"To znowu ja. Nie ma Cię, nie oddzwaniasz, więc pewnie jesteś zajęty. W takim razie, nie będę Ci przeszkadzać. Przejdę się do Was. Myślę, że spacer dobrze mi zrobi. Do zobaczenia za jakieś pół godziny!"
Hmm. Może Annie przyszła, a chłopcy postanowili ją odwieźć? To by wszystko wyjaśniało. Ale jest jeszcze jedna wiadomość:
"Louis, do cholery odbierz telefon! Jak tylko to odsłuchasz, to oddzwoń do mnie! To kurewsko ważne!"
Już dawno nie słyszałem tak przejętego Harry'ego. W zasadzie to nigdy. Jedno było pewne. Musiało się coś stać! Od razu wystukałem numer chłopaka.
- Louis! W końcu zadzwoniłeś!
- Harry, co się stało? Co to za ważna sprawa? Gdzie jesteście?
- W szpitalu. Annie miała wypadek. Louis, z nią jest naprawdę źle. Natychmiast tu przyjedź. Tylko uważaj na siebie.
Już nic więcej nie słyszałem. Co kurwa? Jaki wypadek? Jak może być źle? To jakiś głupi żart? Jakiś sen? Błagam, niech ktoś mnie natychmiast obudzi!
pytania do bohaterów: KLIK
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dawno nie komentowałam twoich rozdziałów jednak nie oznacza to że nie czytam <3 wchodzę na stronę codziennie aby sprawdzić czy jest już nn. Rozdziały boski ale jestem strasznie wkurzona na ciebie że skończyłaś w takim momencie! Przecież to zbrodnia! Mam przynajmniej nadzieje że dodasz następny rozdział szybko :-*
OdpowiedzUsuńTwoja wierna fanka Milka <3
nareszcie :) jejciu biedna Annie i Lou. Pogubili się. Tak mi ich bardzo szkoda. Trzymam kciuki za nich i mam nadzieję, że ich miłość zwycięży, a Eleanor im w tym nie przeszkodzi. Czekam na nexta i zapraszam do mnie http://you-are-the-only-one-ff.blogspot.com. Dopiero zaczynam i wygląd może nie jest najciekawszy. Ale mam nadzieję, że opowiadanie się spodoba :D
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać . To jest po prostu ŚWIETNE !!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńna prawdę rewelacyjne rozdziały i łącznie z tym. Ale co się stało z Anne ? co Louis zrobi w tej sytuacji ? Czy będą razem?Ale dobrze że Eleanor już im nie przeszkodzi :) .Szkoda że to już koniec ........ Ale masz wielki talent pisarski rób więcej takich blogów bo bardzo mi się ten spodobał cokolwiek zrobisz będę to czytała :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńbędą jeszcze jakieś rozdziały ? bardzo ciekawa jestem tego wszystkiego ;p
OdpowiedzUsuńDalej . Boże w takim momencie
OdpowiedzUsuń